W ubiegłym tygodniu prosiłam naszą społeczność zarówno w stories na Facebooku: https://www.facebook.com/LeaderisInstitute, jak i na moim Instagramie: https://www.instagram.com/joannaburnos/ o odpowiedź na pytanie: Czym martwicie się najczęściej?
Nie po to, abyśmy się wzajemnie dołowali, ale aby móc przyjrzeć się naszym zmartwieniom z jak największą dokładnością i przygotować dla Was coś, co będzie realną i wartościową odpowiedzią na Wasze potrzeby. Mam nadzieję, że przed końcem stycznia będziemy mogli Wam zaprezentować efekty naszej pracy. Tymczasem poniżej prezentuję wyniki sondy zaczynając od “zwycięzcy”.
Czym martwicie się najczęściej?
- zdrowiem bliskich,
- finansami/pieniędzmi,
- PiSem,
- niepewną przyszłością,
- tym, z czego będę żyć na emeryturze,
- tym, w jakim kierunku zmierza moje życie.
Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim osobom, które udzieliły odpowiedzi na moje pytanie. Bardzo to doceniam.
Zauważcie – większość z tych rzeczy dotyczy przyszłości /konsekwencji wynikających z sytuacji obecnej.
Właściwie można sobie pozwolić na uogólnienie:
Martwienie się nie dotyczy sytuacji obecnej.
Spróbujmy więc odpowiedzieć sobie na następujące pytania:
– co zyskam, jeśli zminimalizuję martwienie się,
– jak inaczej mogę wykorzystać moją energię i kreatywność (zamiast marnować je na zamartwianie się),
– czy kiedykolwiek rzeczywiście zrealizował się najczarniejszy scenariusz z moich wyobrażeń,
– co mogę zrobić już dziś, aby zminimalizować martwienie się, jakie mogę podjąć działania?
Nie twierdzę, że jesteśmy w stanie przestać się martwić raz na zawsze albo, że w momentach życiowych tragedii związanych na przykład ze śmiercią czy chorobą osób nam bliskich należy na siłę wypierać wszelkie negatywne uczucia… To byłoby szaleństwem i wielką nieodpowiedzialnością.
Zachęcam Cię jednak do tego, aby spojrzeć na swoje zmartwienia z dystansem i większym obiektywizmem.W znakomitej większości przypadków zamartwiamy się w sposób zupełnie nieadekwatny do sytuacji, w której się znaleźliśmy bądź projektujemy czarną wizję przyszłości, która nie ma żadnych racjonalnych przesłanek wynikających z tu i teraz.
No i apeluję: nie bierzmy proszę udziału w licytacji na nieszczęścia, zmartwienia i wyścig pt. komu jest trudniej, kto ma ciężej, kto jest bardziej poszkodowany! Wiem wiem, jako naród kochamy ten sport, ale pamiętajmy: Podświadomość nie zna się na żartach. Uważajmy czym ją karmimy.
Joanna Burnos